Spór o awokado trwa już od lat 70-tych. Ten egzotyczny owoc rozpętał prawdziwą burzę w amerykańskich krajach. Które rejony Ameryki obfitują w produkcję awokado? Gdzie do dziś trwają zamieszki spowodowane wysokimi zyskami płynącymi z produkcji tego owocu? Poznaj niebezpieczne skutki wpływu karteli na uprawę awokado!
Awokado — kiedyś egzotyczny owoc, dziś królowa zdrowych tłuszczy i nie tylko…
Roślinę awokado początkowo uprawiano na potrzeby indywidualne. Jednak wraz z rozwojem trendu na tę roślinę, wzrosły zyski z jej uprawy. Biznes rozwijał się stabilnie przez cały XX wiek.
Lata 70-te — rozwój produkcji awokado w Kalifornii Południowej. Owoc ten promuje się jako dobro luksusowe, egzotyczny owoc z zachodu. Dostępny tylko dla wyrafinowanych kucharzy.
Jak wyglądała uprawa awokado — odmiana Fuerte kontra Hass?
Na terenach Kalifornii Południowej całe rodziny pracowały przy zbiorach odmiany Fuerte. Awokado do wzorcowego wzrostu potrzebuje wysokiej temperatury, około 21 stopni C. Poniżej 0 stopni C ulega zniszczeniu.
Optymalne warunki do masowej produkcji występują na Hawajach i w Kalifornii, a dokładnie w mieście San Diego. ⅔ terenów upraw tego owocu znajduje się w zaledwie dwóch hrabstwach.
Odmiana Fuerte jest niezwykle soczysta i pyszna. Jednak jest stosunkowo duża i ma cienką skórkę przez co zajmuje dużo miejsca podczas transportu i szybciej się psuje.
Z czasem odmianę tę zdominowała odmiana Hass. Zrodziła się ona na ziemi kalifornijskiego listonosza, Rudolpha Hass.
Odmiana Hass była znacznie bardziej odporna na transport ze względu na grubszą, grudkowatą skórę. Była mniejsza od Fuerte i bardziej kremowa.
Moda na spalanie tłuszczu
W latach 80- tych stało się popularne spalanie tłuszczu. Wtedy to awokado odczuło poważne zagrożenie. Owoc wyglądał na bardzo tłusty i kremowy.
Aby przeciwdziałać rosnącemu trendowi na zmniejszanie w diecie tłuszczy, powołano Kalifornijską Komisję ds. Awokado. Pobierała ona prowizję od rolników, by chronić wizerunek awokado.
Hodowcy opłacili badania i komisję ds. Awokado. W telewizji szalały reklamy zachwalające właściwości odżywcze awokado, czasami zwanego gruszką aligatora.
Lata 70-te i 80-te to prawdziwy boom na awokado
W okresie od 1970 do 1985 roku liczba pól obsadzonych awokado w Kalifornii wzrosła niemal 4-krotnie. Zysk w dolarach wzrósł z 25 milionów do 162 milionów.
Doktorzy, prawnicy, ludzie majętni kupowali ziemię na obrzeżach stanu i uprawiali awokado. Z roku 1998 do 1999 wartość akra obsadzonego awokado wzrosła aż o 27%. Natomiast konsumpcja awokado na osobę w 1994 roku wynosiła 1-1,5, a już w 2002 roku 2,5.
Zaczęto więc wycinać sady w San Diego (⅓ plonów w Kalifornii), by zrobić miejsce dla przyszłych domów.
Meksyk, ten Meksyk
Niezwykły rozwój awokado przebiegał pod opieką rządu Stanów Zjednoczonych. Chronili oni Kalifornię przed jej największym konkurentem: awokado z Meksyku. Plony z Meksyku mogły podkopać całą amerykańską branżę awokado.
Meksyk jest kolebką awokado. Warunki do uprawy tego owocu są tu niemal idealne. Dlatego przez dekady rząd USA nie przepuszczał przez granicę żadnego importu z Meksyku.
Zmieniło się to jednak z dniem 1 stycznia 1994 roku. W życie weszło porozumienie NAFTA, czyli Północnoamerykański Układ Wolnego Handlu. Większość hodowców była przeciwna temu kontraktowi.
Ku zaskoczeniu całego sektora awokado, Meksyk, zamiast pogrążyć amerykańską branżę, tylko jej pomógł.
Awokado jest owocem sezonowym. Tym samym, nie rośnie w Kalifornii przez cały rok. Sezon nie trwa tam zbyt długo. Kiedy meksykańskie awokado weszło na rynek, wypełniło brakującą lukę i sprawiło, że awokado stało się produktem całorocznym.
Utrzymanie się niskich cen sprawiło, że konsumenci kupowali ich coraz więcej. W ciągu 10 lat konsumpcja awokado podwoiła się.
Michoacán — co 5 etat wiąże się tutaj bezpośrednio z handlem awokado
Gdy porozumienie NAFTA zaczęło obowiązywać, tylko jeden meksykański stan mógł spełnić wymagania sanitarne rządów USA: Michoacán. Jako jedyny stan otrzymał oficjalną zgodę na eksport awokado do Stanów Zjednoczonych. Ten przywilej odmienił ten stan.
Michoacán wytwarza niemal ⅓ zjadanych na świecie awokado. Co daje aż 1,6 miliona ton rocznie.
W nowoczesnych zakładach produkuje się miliony awokado dziennie. Dominuje tutaj odmiana Hass, która stanowi 80% globalnych upraw.
Sukces NAFTA wiązał się z krwawym kosztem
Awokado okazało się niewiarygodnie opłacalne. Stało się magnesem ściągającym przemoc, korupcję i przestępczość w Meksyku.
Miasto Tancítaro jest jednocześnie sercem przemysłu awokado stanu Michoacán i obozem zbrojnym. Trzymane jest w ryzach przez zyski z awokado i broń automatyczną.
W wyjątkowej chwili dla przestępczości Meksyku NAFTA otworzyła drzwi meksykańskim awokado. Dawne kryminalne kartele, które zarabiały głównie na handlu narkotykami, rozpadły się. Mimo rozpadu dostrzegły w awokado łatwy pieniądz.
W latach 90-tych na tych terenach rządził jeden z największych gangów: Kartel Zatokowy. Chronili narkotykowy interes, dając łapówki policji i urzędnikom. Między ludnością cywilną a przemytnikami istniała niepisana umowa: żyj i daj żyć innym.
Zetas — złudna nadzieja na korzystną zmianę
W końcu do Michoacán napłynęli Zetas i ich kultura organizacyjna. Uderzyli oni w lokalne społeczności.
Na początku Zetas nie byli organizacją przestępczą. Chronili miasta.
Większość jednostki tworzyli szkoleni przez konsultantów z Francji, Izraela i USA elitarni komandosi. Z czasem szefowie gangów zaczęli ich przejmować. Kartel Zatokowy był pionierem w rekrutowaniu elitarnych żołnierzy.
Warunki w wojsku były od zawsze mizerne. Płaca również. A na to wszystko składało się duże ryzyko.
Używając słabych stron służby w wojsku, bogaci przemytnicy zaoferowali 10-krotnie większą wypłatę i lepsze warunki pracy. Do tego zagwarantowali, że jeśli członek gangu zginie, zapewnią wsparcia jego rodzinie.
Ten system skutecznie działał do momentu, aż w latach 90-tych Zetas postanowili, że wolą mieć własny kartel. Zaczęły się haracze i porwania w związku z produkcją i eksportem narkotyków.
Nowe pieniądze na rynku, nowe horyzonty dla karteli
Nagle pojawiła się grupa rolników zarabiających setki milionów dolarów rocznie.
Kiedy tylko ganki wyczuły nowe źródło pieniędzy, przekupili urzędników ds. rolnictwa. Za ich pomocą zdobyli nazwiska i adresy majętnych hodowców awokado.
Większość awokado w Michoacán rośnie na małych farmach, poniżej 10 ha. Nawet jeśli ceny są niskie, to 10-hektarowa farma generuje ponad 100 000 dolarów rocznie.
Zeznanie świadka porwania
W 1998 roku Manuel Lucatero (farmer z Tancítaro) pracował dla dużego plantatora awokado. Tak opisuje to porwanie:
„Zacząłem pracę w poniedziałek, a już w piątek tego samego tygodnia miałem pojechać z jednym z właścicieli na inspekcję sadów. Gdy jechaliśmy do Tancítaro, dwaj faceci wyszli na drogę i skierowali broń w naszą stronę. Jechaliśmy z nimi przez ponad pół godziny. W końcu wysiedliśmy z auta. Kazali nam wejść na wzgórze. W pewnym momencie przystawili mi strzelbę do pleców i nacisnęli spust… Nie było naboju. Nabijali się ze mnie. Po 9 dniach ustalili cenę. Przetrzymywali nas do chwili przejęcia okupu, po czym porzucili nas w lesie. Potrzebowałem 2 lat, aby odzyskać równowagę psychiczną po tym zdarzeniu”.
W 2006 roku prezydent Felipe Calderón postanowił pokonać kartele
W praktyce doprowadził do okupacji Michoacán, swego rodzinnego stanu. Ojczyznę awokado obległo blisko 20 000 żołnierzy. Aresztowali i zabijali szefów narkotykowych karteli.
Działanie okazały się bezskuteczne. Kartele podzieliły się na mniejsze gangi. Dochody ze sprzedaży narkotyków zmalały, więc grupy takie jak Los Zetas jeszcze bardziej skoncentrowały siły na haraczach. Rabowali lokalnych partnerów, niejednokrotnie ze śmiertelnym skutkiem.
La Familia Michoacana jako akt buntu przeciwko Zetas
W końcu lokalni partnerzy zbuntowali się i utworzyli własną grupę: La Familia Michoacana. Jej nadrzędnym celem miała być ochrona interesów mieszkańców przed niebezpiecznymi kartelami.
Głosili, że są prawdziwymi meksykanami, a Zetas zwykłymi złodziejami. La Familia przepędzająca Zetas była postrzegana w oczach ludności za wybawców. Z czasem okazali się kolejnymi drapieżcami żerującymi na miejskiej ludności.
Meksykański rząd oszacował, że do 2009 roku gangi wyciskały rocznie ok. 150 milionów dolarów z branży awokado.
Nawet gdy było niebezpiecznie, eksport trwał nadal. Za każdy kilogram wysyłanych awokado, trzeba było zapłacić procent kartelowi. W ten sposób pracowano.
W 2010 roku La Familia Michoacana uległa rozpadowi.
Reklamy podkręcały popularność awokado
Nieustające reklamy w USA wypromowały guacamole jako obowiązkową przekąskę podczas oglądania słynnych rozgrywek Super Bowl.
Blisko 6% rocznego eksportu awokado z Meksyku do USA było spożywane podczas tego jednego weekendu.
Jednak nie chodzi tutaj nawet o liczne prozdrowotne właściwości, które kryje w sobie ta niepozorna gruszka aligatora. Guacamole nie jako wpisało się w tradycję rozgrywek.
W 2010 roku tworzy się nowy odłam — Templariusze
To był czas, w którym gangom nie chodziło już tylko o haracz. Głównym celem nie był już procent uzyskiwany z eksportu. Chodziło o przejęcie kontroli nad rynkiem awokado.
Kartele zaczęły ustalać hodowcom normy. Aby wymusić spełnienie tych norm, podpalali ciężarówki i całe magazyny.
W tym czasie produkcja cały czas rosła. Chcieli więc ją zredukować, aby zapobiec spadkowi cen. Działali niczym OPEC branży awokado.
Ludność żyła w strachu, zastanawiając się, kto będzie następny. Liczba porwań i zaginięć ciągle rosła.
Do roku 2011 eksport awokado z Michoacán wzrósł do niemal 800 miliardów dolarów.
Kartele zaczęły porywać krewnych najlepszych plantatorów.
„Zadzwonili około 13 i powiedzieli, że mają mojego brata i tatę. Dali mi z nimi porozmawiać. Usłyszałem tylko: Zapłać im 10 milionów, bo nas zabiją.— wyznał jeden z hodowców — Powiedzieli też: Porzucisz ten sad. Jeśli się tam pokażesz, zabijemy cię”.
Templariusze opanowali Michoacán do tego stopnia, że zaczęli poważnie nadużywać władzy. Znęcali się nad cywilami. Dochodziło do gwałtów.
Auto Defensas — samoobrona
W ruchu Auto Defensas wzięło udział całe miasto. Stawiali na drogach wjazdowych do miasta barykady. Przesłuchiwali i przeszukiwali wszystkich. Ruch rozwijał się dynamicznie. Zaczęli powoli przejmować miasto spod dotychczasowej kontroli Templariuszy.
Jednak jak wszystko, co ma miejsce na meksykańskich ziemiach, znów do końca nie było wiadomo, kto jest zły, a kto dobry.
Wśród pierwszych Auto Defensas, którzy pojawili się w Tancítaro i wypędzili Templariuszy, byli również przestępcy. Później już usankcjonowaną obronę tworzyła wielka miejscowa ludność uzbrojona w tanią broń.
Dzisiaj Tancítaro wydaje się na spokojne. Wygląda jak zwykłe miasto z prężnie rozwiniętym przemysłem. Jednak nie jest tak do końca.
Tancítaro to forteca, której zyski z awokado powstrzymują ataki z zewnątrz.
Samoobrona ma również mocne układy z rządem ze względu na duże znaczenie rynku awokado. Jednak tkwią w geopolitycznym nieporządku przez rozpad ładu społecznego. W cieniu mieni się rozdrobnione, kryminalne tło.
Hodowcy, udając prostych rolników, są tutaj prawdziwą potęgą
W Tancítaro plantatorzy awokado mają własne siły zbrojne. Kontrolują również oni władzę lokalną.
Natomiast Auto Defensas zostali oficjalnie włączeni w siły policji. Wozy patrolowe, oznaczenia, oficjalne mundury i profesjonalna broń mają mówić „Państwo ma tu władzę”. Jednak patrząc bliżej, widać niezależną władzę prywatną.
Co więcej, Tancítaro jest spokojne w swoim obwodzie. Jednak 85% upraw znajduje się poza jego granicami.
Stan wciąż jest niebezpieczny. Znajduje się na amerykańskiej liście rejonów Meksyku, których nie należy odwiedzać.
W miejscu, któremu brak alternatywnego źródła stabilności, krótkoterminowo to dobre rozwiązanie. Jednak czy sprawdzi się w dłuższej perspektywie?
Czy słyszałeś już o krwawej historii awokado oraz o ciągłych konfliktach, które mają miejsce w tle jej produkcji?
Ci, którzy chcą pozbyć się krwi z guacamole, uważają, że rozwiązaniem może być certyfikacja podobna do tej na rynku kawy. Jednak takie wyjście wymaga czasu, konsekwencji i zaangażowania.
Czy nie byłoby wspaniale jeść awokado, które rośnie bez uszczerbku na zdrowiu i życiu innych ludzi?
Zachęcamy do komentowania i dzielenia się swoimi poglądami na tę sprawę!